Moja koleżanka po fachu (nauczyciel języka angielskiego i metodyk) opowiedziała mi ostatnio taką historię:
Przychodzi do niej jej córka i mówi:
- „mamo przepytasz mnie z angielskiego? Poprawiam się na 6”!
- „Oczywiście” - odpowiada mama i pyta z czego ma ją przepytać.
- Na co córka zaczyna recytować regułki kiedy używa się CZAS PAST SIMPLE, a kiedy PRESENT PERFECT.
Na pytanie:
- „Po co Ci to? Podaj lepiej jakieś przykłady!”
Córka odpowiada:
- „Nie mamusiu. Pani kazała nam się wyuczyć regułek na pamięć!”
Sytuacja miała miejsce w tzw. renomowanej szkole/klasie. Piszę o tym, ponieważ nauczyciel uchodzi podobno za bardzo dobrego fachowca, tzw. „wymagający nauczyciel”. Smutne to trochę, szczególnie kiedy czasem osobiście muszę „tłumaczyć” swojego nauczyciela, który wg rodzica niepotrzebnie używa gier na lekcji i powinien ”więcej wymagać” od uczniów. Tzn. więcej im zadawać, robić więcej testów i w ogóle „przykręcić śrubę...”
Jaki jest efekt takiego nauczania?
Ano taki, jak przedstawiły ostatnie badania TNS Polska, których wyniki publikowała Gazeta Wyborcza. Okazuje się, że bardzo mało uczniów zdaje Maturę rozszerzoną z języków, ponieważ tam trzeba naprawdę znać język. Rozumieć ze słuchu, rozumieć obszerne teksty, czy umieć napisać spójną i logiczną wypowiedź. Nie mówiąc już o oficjalnych certyfikatach językowych jak np.TOEFL, Cambridge ESOL, czy PEARSON, gdzie sprawdza się tylko praktyczną znajomość języka i trzeba jeszcze dodatkowo płynnie mówić po angielsku.
Pytanie zatem brzmi: „Co jest lepsze na lekcjach angielskiego?
- Klepanie regułek gramatycznych, czy gry które sprawiają, że uczniowie budują zdania i ćwiczą używanie konstrukcji gramatycznych w praktyce?
- Kartkówki z najbardziej wyszukanych słówek w tekstach z książki, czy gry na słownictwo angażujące wszystkie zmysły uczniów?
- Recytowanie wyuczonych na pamięć „mówek” czy spontaniczne reagowanie po angielsku na bieżącą sytuację w grze, po to aby na poziomie świadomym zebrać więcej punków, przejść do kolejnego etapu w grze lub zdobyć nowe terytorium. A na poziomie nieświadomym, po prostu mówić, mówić, mówić…
Prawdziwe pytanie jednak brzmi: „Czy język to wiedza? Czy umiejętność?”
Ja nie mam wątpliwości…
Z pozdrowieniami
Witek Machlarz
Nauczyciel